SZYKUJEMY SIE NA WYPRAWE NAD BRZEGIEM DUNAJU

wtorek, 30 lipca 2013

Melk i morele

Odjeżdżamy dziś bardzo późno bo dopiero koło 12-stej. Musimy jeszcze wymienić dętkę. Na szczęście pozostałe koła okej. Opony antyprzebiciowe zdają na razie egzamin. Ponad miastem Melk góruje klasztor benedyktynów. To wielki barokowy pałac z ogrodem. Dzięki legitymacjom dziennikarskim udaje nam się uniknąć zapłacenia 9,50 euro od osoby. W środku nowoczesna ekspozycja z projekcjami multimedialnymi. Dowiadujemy się co nieco o samym zakonie benedyktynów jak i o historii klasztoru w Melk. Wnętrze kościoła wyłożone czerwonym marmurem i pełne złotych posągów. Nie brakuje też stałego tu punktu programu czyli gabloty wystrojonym z kościotrupem. Oryginalny jest pawilon w ogrodzie. Jego wnętrze pokryto freskami przedstawiającymi egzotyczne zwierzęta. Kopie niektórych z nich zostały wycięte i umieszczone w na trawie. Dosyć podoba nam się żółw, więc robimy zdjęcie. Cały klasztor powyżej oczekiwań i wart odwiedzenia! Nieciekawe informacje uzyskujemy na dworcu kolejowym. Bilet z Wiednia może być droższy niż przypuszczaliśmy. Już po 16-stej a jeszcze chcemy przejechać ponad 30 kilometrów. Znowu trzeba wyregulować przedni hamulec. Droga zaczęła się od podjazdu ale potem było już bardzo dobrze. Mijamy ruiny zamków stojące na skałach, przejeżdżamy przez morelowe sady i winnice. Po przejechaniu przez most docieramy do Krems. Do Wiednia zostało 85 kilometrów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz