SZYKUJEMY SIE NA WYPRAWE NAD BRZEGIEM DUNAJU

poniedziałek, 4 marca 2013

Niedziela 03 marca 2013

Dziś jedziemy już na "poważne narty" na Kasprowy. Jest niedziela i mimo że to już koniec sezonu to aby wjechać na górę trzeba odstać swoje w długiej kolejce. Na szczęście udało nam się kupić jeszcze przed wyjazdem skipassy przez internet. Mimo że nie otrzymaliśmy maila z potwierdzeniem rezerwacji koperta z biletami czeka na nas w Kuźnicach. Zamiast stać ponad godzinę w kolejce o 10:10 jedziemy na górę. Z góry patrzymy na Kalatówki. Nocowaliśmy tu dokładnie rok temu. Jak już jesteśmy na szczycie okazuje się, mamy mało gotówki, a chcemy kupić w kiosku krem z filtrem. Na szczęście udaje się wykonać pewną kombinację z biletami w kasie i wypłacamy 100 zł. Zapinamy buty i wychodzimy na zewnątrz. Jedziemy trawersem nad Doliną Cichą.Trochę jednak wieje, snieżny pył wiruje w powietrzu. Słońce świeci bardzo mocno, a na niebie jest tylko troche chmurek zgodnie z prognozą. Puszczamy się w dół. Warunki bardzo dobre. Dopiero za tzw. "bulą" pojawią się przetarcia i lód, ale to dopiero za jakieś dwie godziny. Wyciągiem krzesełkowhm jedziemy do góry o 11:09. Kursujemy raz za razem w górę i w dół. Przed 14 zaczynamy myśleć o jakimś lunchu, ale przy dolnej stacji wyciągu Goryczkowa sporo ludzi. Decydujemy się jechać do schroniska na Kondratową, chociaż nie jesteśmy pewni jak tam się jedzie. Ruszamy wąską ścieżką przez las. Od czasu do czasu mijamy narciarzy na nartach tourowych. Jak my wrócimy na naszych zjazdówkach? Nie uśmiecha nam się podchodzenie 2 km pod górę. Docieramy do schroniska na Kondratowej. Jemy gofra, piernik i pijemy herbate. Okazuje sie, że da się bez problemu zjechac do Kuźnic. Znowu jedziemy przez las i wreszcie docieramy do nartostrady. Udaje się nam dojechac prawie do samego domu na nartach. Obiadokolacja wychodzi lepiej chociaż mrożone pierogi nie są idealne. Za to salatka bardzo dobra. O 19 w kościółku bernardynow jest msza wiec sie przejdziemy. W srodku dużo drewna i elementy stylu goralski. Nawet może byc. Kazania nie ma. Ksiądz za to ugryzł się w język wyglaszając modlitewną formułkę "z naszym papieżem Benedyktem", a przecież dwa dni temu papież abdykował. Na koniec mszy polska siostra, z misji w Kazachstanie opowiada budowie klasztoru. Wracamy do domu uważając aby nie wywrócić sie na lodzie. O północy kładziemy się spać bo czeka nas wczesna pobudka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz