SZYKUJEMY SIE NA WYPRAWE NAD BRZEGIEM DUNAJU

poniedziałek, 4 marca 2013

Sobota 02 marca 2013


Do Zakopanego przyjechalismy w 11:30. Bilety kupilismy w czwartek przez internet. Odjazd z Warszawy byl w nocy o 1:19. Podroz niezbyt komfortowa, nasz przedzial byl pełen a my mielismy miejsca na łóżkach pod samym sufitem. Na szczescie wszyscy pozostali pasażerowie- w tym mocno nieswieży gruby facet wysiedli w Krakowie. Ostatnie parę godzin jedziemy więc sami. To tzw. "tania kuszetka" wiec zamiast kompletu pościeli jest tylko jednorazowe prześcieradlo z tworzywa przypominajacego gąbczastą fizelinę. Mamy ze soba śpiwory. Troche brakuje poduszki. U konduktorki kupilismy croissanty 7days z czekolada i cole. Herbate mamy swoja w termosie. Znajomy taksowkarz nie odbiera telefonu, wiec w koncu jedziemy za 15 zł do naszej kwatery. Wynajelismy apartament z kuchnią niedaleko ronda kuźnickiego. Mieszkanko jest w bardzo dobrym standardzie. Mamy spory salon z aneksem kuchennym i oddzielny mini pokoik-sypialnie z dwoma łóżkami. Czujemy jednak zmęczenie podróżą więc kładziemy sie na rozkładanej kanapie i oglądamy transmisję biegów narciarskich. Zmorzył nas sen, obudziliśmy się jednak przed metą i widzielismy jak Justynę Kowalczyk wyprzedziła Marit Bjoergen. Jest już po 14 ale zgodnie z planem zbieramy się
na narty. Odwiedzamy wypożyczalnię przy rondzie i jedziemy busikiem do
miasta. Tam przesiadamy sie w inny bus i jedziemy na Polanę Szymoszkową. Dzisiejszy dzień traktujemy rozruchowo więc jeździmy na Szymoszkowej około dwóch godzin. Zjeżdżając widzimy osnieżone Tatry i oświetlony pomarańczowym słońcem Giewont. Pod koniec robi się już ciemno ale stok jest oświetlony. Znowu musimy wrócić busikiem do centrum. Nie mamy nic na kolację więc robimy spore zakupy w markecie w centrum Zakopanego i obwieszeni torbami, nartami i butami jedziemy busikiem do domu. Na stacji benzynowej dokupujemy jeszcze makaron o ktorym zapomnielismy w sklepie (wyboru nie było więc bierzemy świderki). Okazuje sie, że prawie pod domem mamy sklep spozywczy, czyli niepotrzbnie się tak nadźwigaliśmy. Kolacja wypada jednak tak sobie. No ale głodni nie jestesmy. Ogladamy jeszcze tv i idziemy spać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz